***
Mam słabość do tego człowieka o wyglądzie pensjonariusza zakładu dla niedorozwiniętych
dzieci. Marc Almond jest, moim zdaniem, geniuszem, którego talentu w latach
działalności duetu Soft Cell nikt nie umiał docenić.
Po płycie Enchanted, wydanej latem 1990 roku, zacząłem jednak obawiać
się o dalszą karierę artysty. Była ona bowiem czymś tak doskonałym, że
mogła stać się dla Almonda tym, czym Avalon dla Roxy Music: osiągnięciem
absolutu. Bałem się, że artysta nie wzniesie się już ponad poprzeczkę,
którą sam sobie ustawił tak zawrotnie wysoko. Wyjście mogło być jedno
- zmiana kierunku poszukiwań artystycznych. A o tym wolałem nawet nie
myśleć, gdyż twórczość Almonda wyjątkowo trafiała w moje upodobania.
Maestro, na szczęście, nie zapragnął zaszokować wielbicieli czymś niezwykłym.
Tenement Symphony dorównuje w najpiękniejszych momentach (Champagne,
Vaudeville And Burlesque) Enchanted. W innych - nawiązuje do
przeszłości, na przykład do płyty Jacques z piosenkami Brela (w siucie
Tenement Symphony znalazło się zresztą miejsce na jeszcze jedną
jego kompozycję: Jacky). Dwa utwory Almond wykonał w duecie z dawnym
partnerem z Soft Cell - Davidem Ballem (Meet Me In My Dream i I've
Never Seen Your Face). Zabawne, że brzmią one jak przeboje Pet Shop Boys!
Czyżby zmrużenie oka: gdyby Soft Cell działał do dziś, uprawiałby
muzykę a la Neil Tennant i Chris Lowe?
Producent Trevor Horn na szczęście nie zdominował Almonda i suita Tenement
Symphony nie brzmi jak muzyka Frankie Goes To Hollywood. Może wreszcie,
po latach, nawet Horn się czegoś nauczył i zrozumiał, że efekciarstwo, któremu hołdował, może co najwyżej przyprawić o ból brzucha. Nie cofnął
się jednak przed podsunięciem artyście swojej kompozycji (napisanej razem z Bruce'm Wooleyem, tym samym, z którym stworzył przed laty wielki przebój
The Buggles, Video Killed The Radio Star) - What Is Love?
Piosenka brzmi nieźle, choć to najsłabszy fragment tytułowej suity.
Przestałem się bać. Almond nie przeskoczył samego siebie, wrócił jedynie
do dawnego poziomu.
TOMASZ BEKSIŃSKI
Tylko Rock - 1/1992