CIĘŻKA MUZA

Przypuszczalnie nigdy nie kupiłbym książki Rock przez cały rok, i tym samym nigdy nie poznałbym jej zawartości - ale wydawnictwo Wiedza Powszechna uszczęśliwiło mnie tzw. egzemplarzem recenzyjnym. Wyróżnienie to duże, więc chcąc nie chcąc zacząłem podarunek wertować - i włosy stanęły mi na głowie, a reszta odpadła.

Przyznaję od razu, że nie jestem wnikliwym znawcą tematu, jaki Dariusz Michalski wziął na warsztat: historia pop-music i rocka to rzecz obszerna. Autor książki znany jest jako zapalony kronikarz, krążą legendy o "ścianach szufladek", w których zanotowane jest wszystko. Rock przez cały rok rozwiewa mit owych szufladek. Nawet jeśli one istnieją p. Michalski musi mieć w nich spory bałagan i jeszcze większe braki. Jako człowiek zainteresowany przede wszystkim rockiem, jestem w stanie wskazać błędy przede wszystkim w rozdziałach To beat or not to beat? i Rock nie jedno ma imie - ale aż mi się robi ciemno przed oczami na myśl o pozostałych. Oto kilka przykładów: jeśli już autor pisze o "bondowskich" przebojach Shirley Bassey, mógłby łaskawie wymienić wszystkie TRZY - Goldfinger, Diamonds Are Forever i Moonraker (o tym ostatnim milczy). Nazywanie Jima Morrisona poetą rocka lat 70. jest raczej nieprawdziwe - artysta zmarł przecież w 1971. Blancmange nie pisze się "Blanck-mange" (ale może to błąd zecerski). Manfred Mann - szef grupy Earthband - nigdy nie kierował grupą Earthbringer, miał za to przebój Joybringer. Nieprawdą też jest, że od 1978 roku działa solo - firma Earthband istnieje do dziś, czego dowodem są wydane w latac 80. płyty (m.in. Somewhere in Afrika, Budapest, Criminal Tango). Nieprawdą jest, że Pete Townshend pojawił się u boku guru Mehera Baby - napewno był pod wielkim wpływem tego człowieka, ale NIGDY nie spotkał go osobiście. Filmy McVicar z R. Daltreyem i Bad Timing z A. Garfunkelem nigdy nie były u nas rozpowszechnione - pokazano je raz na Przeglądzie Filmów Brytyjskich pod koniec października 1980 roku w kinie Śląsk. To prawda, że The Animals reaktywowali się w 1983 roku i nagrali LP The Ark, ale warto też wiedzieć, że zrobili też coś takiego w 1977 roku wydając album Before We Were So Rudelly Interrupted (notabene, o wiele bliższy ich dawnej twórczości niż zdecydowanie nieudany The Ark). Natomiast Mick Jagger NIGDY nie wystąpił w filmie Wernera Herzoga Fitzcarraldo - owszem, MIAŁ wystąpić, ale w efekcie główną rolę zagrał stały aktor Herzoga, Klaus Kinski. Warto by było, żeby P. Michalski poszedł czasem do kina. Fitzcarraldo był zresztą pokazywany w telewizji jesienią 1985. Alice Cooper nie jest wcale "biseksualny" - jego pseudonim to typowo makabryczny żart (aluzja do spalonej na stosie czarownicy). Nie słyszałem też, aby w dyskografii Deep Purple figurował LP Islands - w 1971 roku taką płytę nagrał zespół King Crimson. Wstyd! Poza tym Cheap Thrills to DRUGI, a nie pierwszy album Janis Joplin, podobnie jak In-agadda-da-vida to drugi, a nie pierwszy LP Iron Butterfly. Najbardziej jednak ubawiłem się czytając o filmach, w których grał Garfunkel. P. Michalski pisze: ... pojawił się... w wyświetlanym w Polsce obrazie "Porozmawiajmy o kobietach" (również reż. Mike'a Nicholsa), potem zagrał w "Carnal Knowledge"... Otóż Carnal Knowledge to właśnie Porozmawiajmy o kobietach - tak polscy "tłumacze" zatytułowali ten film. Czasem warto sprawdzić to, co się bezmyślnie przepisuje. To samo tyczy się informacji, że Simon i Garfunkel umieścili utwór The Late Great Johnny Ace na albumie The Concert In Central Park - piosenka ta jest tylko na wideo-kasecie z tego koncertu.

Starczy. Książka wyszła w serii Lekka Muza. Dodam więc tylko, że jest to pozycja bardzo CIEŻKA do strawienia.

Tomasz Beksiński

Magazyn Muzyczny 1/1991

Powrót