Wśród pierwszych albumów wydanych w 1986 roku znalazła
się trzecia płyta brytyjskiej formacji Talk Talk. Zespół miał już za sobą
kilka lat kariery, wiele przebojów w Europie i Stanach Zjednoczonych,
jednak nie spotkał się nigdy z pełnym uznaniem w rodzimej Brytanii. W
Polsce cieszył się powodzeniem w pewnych kręgach odbiorców, choć prezenterzy
i krytycy wyrażali się o nim z przekąsem. Tymczasem The Colour Of Spring
okazał się nie tylko zwiastunem wiosny - stał się jednym z ważniejszych
wydarzeń na rockowej scenie. Warto bliżej przyjrzeć się tej bardzo oryginalnej
i tajemniczej zarazem formacji.
Na początku lat osiemdziesiątych, na progu ery syntezatorowego rocka,
nowe zespoły pojawiały się niczym grzyby po deszczu. Szansę miał praktycznie
każdy, kto brzmiał jak Gary Numan lub głosił tęskne, romantyczne hasła.
Wśród artystów próbujących szczęścia w koncernach płytowych znalazł się
Mark Hollis, dysponujący ciepłym, pełnym zadumy i smutku głosem. Firma
Island nie spisała z nim wprawdzie umowy, ale umożliwiła dokonanie próbnych
nagrań. Hollis zaprosił do pomocy kilku swoich przyjaciół i tak powstał
Talk Talk, który tworzyli: Paul Webb (bg), Lee Harris (dr), Simon Brenner
(inst. klawiszowe) i Mark Hollis (voc). Zarejestrowane utwory trafiły
najpierw do radia, a potem w ręce szefów koncernu EMI. Był rok 1981. Na
listach przebojów królowały nagrania Ultravox, Visage, OMD, a także podopiecznych
EMI, pięciu niezwykle modnych chłopców znanych jako Duran Duran. Gdy w
lutym 1982 roku po raz pierwszy pojawił się na rynku singel firmowany
nazwą Talk Talk, Duran Duran mieli już za sobą longplay i kilka przebojów.
Jako uznani wykonawcy, zaprosili Talk Talk na wspólne koncerty. Z jednej
strony pomogli grupie w debiucie, z drugiej przyćmili ją swoim sukcesem,
a także dali broń do ręki krytykom muzycznym. Talk Talk oskarżony został
o naśladowanie Duran Duran (o którym rok wcześniej pisano, że brzmi jak
Ultravox dla ubogich), chociaż muzyka komponowana przez Marka Hollisa
był znacznie ciekawsza. Charakteryzował ją przede wszystkim bardzo silny
ładunek emocjonalny i bogate brzmienie - prawdziwa "ściana dźwięku" kreowana
przez syntezatory. Pod względem melodycznym, piosenki Talk Talk miały
w sobie wiele uroku i nastroju The Moody Blues.
Po debiutanckim singlu Mirror Man pojawił się drugi - będący jakby
wizytówką grupy - Talk Talk, a po nim pierwszy album - The Party's
Over (lipiec 1982). Niezauważony w Anglii, odniósł on spory sukces
w innych krajach Europy, a także w USA, gdzie zespół odbył jesienne tournée.
W 1983 roku pojawiły się tylko dwa single - My Foolish Friend i
Such A Shame, gdyż grupa pracowała nad następnym albumem. Tymczasem
odszedł pianista Simon Brenner, a jego miejsce zajęli dwaj muzycy - Tim
Friese-Greene i gościnnie Ian Curnow. Pierwszy z nich został producentem
płyty It's My Life wydanej wiosną 1984 roku, która znowu została
przyjęta pozytywnie wszędzie z wyjątkiem Wielkiej Brytanii. Mark Hollis
nie przejmował się tym zbytnio, zawsze podkreślając, że Talk Talk to jego
hobby, a nie zawód: Pragnę oddzielić muzykę od czegoś, co zwie się
image. Dlatego nie umieszczamy fotografii na okładkach swoich płyt, tylko
ilustracje. Nie chcę, aby nas porównywano na przykład do Spandau Ballet.
Nie pragnę być gwiazdorem, chcę po prostu robić płyty.
Na trzeci album sympatycy Talk Talk czekali znowu dwa lata. Pod koniec
lutego 1986 roku The Colour Of Spring był już w sprzedaży, a piosenka
Life's What You Make It na listach przebojów. O grupie zrobiło
się głośno. W tygodniku "New Musical Express" pojawił się wywiad - Mark
Hollis nie entuzjazmował się jednak zbytnio tym faktem: Prasa istnieje,
aby ludzi pouczać, a nie umie docenić sztuki - czyli jest nieodpowiedzialna.
Pracuję, bo to mnie bawi. Przez rok siedziałem w studiu, zrealizowałem
dokładnie taki album, jaki chciałem. Uzyskałem od Talk Talk absolutnie
wszystko i tylko to się dla mnie liczy. Jakby na zasadzie złośliwej
riposty, w tym samym numerze "NME" pojawiła się recenzja płyty The
Colour Of Spring, w której Talk Talk przyrównany został do dinozaurów
w rodzaju Yes, Jethro Tull i The Moody Blues. Jej autor jakby zapomniał,
że od kilku lat rock progresywny stał się znowu modny...
Talk Talk zrealizował trzy duże płyty na przestrzeni pięciu lat istnienia
- każda z nich jest inna. The Party's Over to zbiór porywających
do tańca, a zarazem upajających melodyką piosenek. Każdy utwór mógłby
być przebojem: Today, Talk Talk, Another Word, It's
So Serious... Wyróżniają się dwie dłuższe, nastrojowe kompozycje -
The Party's Over i Have You Heard The News? Jak na debiutancki
album, zaskakuje on równym poziomem i dojrzałością. Zdecydowanie przerasta
pierwszy longplay Duran Duran, do którego porównywano go zapewne dlatego,
że nad obiema pozycjami pracował producent Colin Thurston.
It's My Life to zbiór bardziej zróżnicowany, co jednak nie wyszło
mu na dobre. Jest to płyta jakby słabsza, mniej efektowna, miejscami nawet
monotonna. Mark Hollis wybrał nową drogę: postawił na bardziej kameralne,
wysmakowane brzmienie (Renee, Tomorrow Started), choć w
niektórych nagraniach zachowała się pełna rozmachu dawna melodyka (Such
A Shame, Call In The Night Boy). Niemniej, w porównaniu z The
Party's Over, brzmi on cokolwiek ubogo - z perspektywy lat widać jednak,
że był to po prostu brudnopis The Colour Of Spring.
Na ostatnim albumie Talk Talk zrezygnował prawie całkowicie z instrumentów
elektronicznych, wypracowując w ten sposób ciekawsze brzmienie. Muzycy
zaprosili nawet do studia orkiestrę i chór. Trzyosobowej grupie towarzyszy
też kilku znanych artystów, m.in. Stevie Winwood, Morris Pert, David Rhodes.
Długie, trwające ponad sześć minut kompozycje nie mają w sobie już nic
z taneczności The Party's Over - dominuje w nich kameralny nastrój
(April 5th, Chameleon Day), poetycka zaduma (Happiness
Is Easy) czy prawie symfoniczny rozmach (Time It's Time). Równie
barwna "ściana dźwięku" pozostaje niby ta sama, ale stworzona innymi środkami.
Zaś Mark Hollis, którego głos jest zdecydowanie najważniejszym instrumentem
w muzyce Talk Talk, swym śpiewem nadaje płycie romantycznej poetyki.
Talk Talk to jedno z najciekawszych zjawisk we współczesnej muzyce rockowej.
Czas pokaże, czy nadal będzie kroczył własną drogą w poszukiwaniu nowych
rozwiązań, dostarczając nam raz na dwa lata kolejnych wrażeń.
TOMASZ BEKSIŃSKI
PS. Dyskografię uzupełnia album It's My Mix, będący zbiorem wybranych
remiksów z kilku maxisingli Talk Talk.
Magazyn Muzyczny, 12(334)/1986 str.27